wtorek, 14 kwietnia 2009

London bridge is falling down!

Nie wiem nawet jak zaczac...poraz kolejny robie podejscie do napisania w miare sensownego posta i poraz kolejny dochodze do stwierdzenia ze nie bylo mnie w tych obszarach dobrych kilka tygodni, miesiecy?Sprawy standardowo sie skomplikowaly i troszkie mnie zawialo po roznych zakatkach tego wspanialego kontynentu...ale jak to sie zawsze konczy...skonczylo sie na wyspach, a dokladnie w Londynie miescie cudów. Pomijam ze co druga osoba pyta sie co mi odbilo przyjezdzac do UK kiedy kierunek migracji jest dokladnie w odwrotna strone. Trosze mnie to cieszy prawde mówiac... ten obrót spraw i ludzkich cial oczywiscie.
Dzieki wspanialej, pomocnej Karolinie T. pseudonim ~Kaja~ zostalem zatrudniony w hostelu coby zarobic pieniadze i podniesc kwalifikacje moje zyciowe...w hostelu co (i ty moja droga i ja o tym wiem ) jest idelanym przykladem tzw. "kolosa na glinianych nogach", no ale co tam w dobie pseudo kryzysu trzeba cos robic i za cos zyc i dzieki ci Panie ze nie jest to stawianie namiotów na wystawy psów itd...
Poza znalezieniem pracy i tymczasowym zapewnieniu sobie przyplywu kolorowych papierkow na ktorych widnieje usmiechnieta starsza Panii udalo mi sie w koncu... w koncu...w koncu zlozyc rower co go szumnie zwa fixie! Tutaj ukolny dla Kuby co juz nie jednego garba zjadl na ulicach wielkiego londynu i nie jeden raz pod prad jechal...(ale bez trzymania kierownicy nie potrafi jezdzic). Wiec Kuba byl tak dobry ze mnie troche kasy pozyczyl cobysmy mogli se razem posmigac w tej metropolii pinta i frytkami plynacej. Jest kilka osób które wiedza jak wielka pasja darze ten rodzaj rowerów... wiec mam i jezdze i ciesze sie jak dziecko.
No a co mnie wkurwia:
- mój towarzysz pracy co tu keidys sprzatal ale byly na niego skargi ze olewal wszystko i gral w karty z ludzmi wiec w nagrode awansowano go na recepcje WTF?
- zmasowana inwazja francuzów co jak sie im mówi ze sie po francusku nie szprecha to wielce obrazeni....i to ich " am soriiii i cant open my room am french am sorii" kurwaaaaa oszalec mozna!
- take awaye co sie od nich uzaleznilem i nie ma opcji jak dziennie czegos samzonego nie wszamie...
-ze knajpy do 1.30 otwarte...no to naprawde smutne!Trzeba na skwerkach sie potem dokanczac puszkami stelli.
- manger no ale co tu duzo pisac oni poprostu sa do tego stworzeni, a ten to juz wybitnie...
- to ze sie zmywa kuba z ladka i ciul chyba sam tu zostane...
- ze tu zawsze taka sama pogoda "almost sunny"
- ze dziewczyna z yellow obiecalem trase zaplanowac dookoloa swiata i nic w tym kierunku nie zrobilem...:(
Na tyle... bedzie wiecej, obiecuje!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

ej w koncu cos zes napisal- lubie twoje posty:)
ej jak cos to mozemy zrobic ustawke na camden

Anonimowy pisze...

http://agnihotra.wordpress.com/2009/04/21/bil-hicks/

ej stary obczaj goscia.
konrad