sobota, 8 grudnia 2007

Musztardowe torby...

To teraz ja juz nie wiem po ogladnięciu tych wszystkich propagandowych filmów (endgame,zeitgeist etc.) czy ja piszac tego bloga ptrzypadkiem nie przykładam ręki do globalnego budowania "nowego porządku"...jeśli tak to prosze mnie wpisac do towarzystwa Bilderbergów i przesłac kilka milionów $ na konto to ja sobie spokojnie popracuje nad jakimis planami połączenia państw w jedną całość sam w domu przy jakims Harnasiu.:))))
Jak to mówią niektórzy wracam po łikendzie odmieniony na dobre bądz jestem już całkiem nie do zniesienia...ja podsumuje to tak:łikend się udał, wracam taki jaki jestem i mam potworną grypę.
W skrócie: góry piekne miejsce, piliśmy duzo lokalnych specyfików (włącznie z miodówką z jakiegoś wesela w Żywcu sprzed roku), snieg topniał, wychodek był naprawde na zewnątrz, miejsce było tak odizolowane że bardziej już być nie mogło, Josh zakochał się w kozie...no to chyba na tyle.Mozna by dużo opowiadać ale prawde mówiąc to nie chce mi się (będą slajdy w okienku obok to sobie mozna pooglądać)...Aha i przewodni tekst---głośne nie smierdzą---o czym Josh przypomina mi cały czas do dziś prezentując w tym czasie owe głośne...:\
Wkurwów nazbierało się troche ale chyba zaczyna mi opadać ciśnienie...musiałbym te wkurwy w chwili wkurwienia wszystkie chyba na kartce notowac albo coś bo tak odgrzewać je teraz sprzed kilku dni to troche renta..
-tytułowy wkurw na musztradowe torebki\torby które widze dosłownie wszędzie od kilku miesięcy, podobno to tylko w Krakowie tyle...wszystkie te torby bym na ulicy kobietą sciągał i deptał, skakał po nich (włacznie z tą Agatki kurwa z krateczką...fuj) moda głupia ślepa.
-na PKP wkurw standard (co tu duzo tłumaczyć, pani je śnaidanie przy kasie, każdego za ten sam pociąg kasuje inaczej a jak chce się z nią troche pokłócic to odbiera komórkę i mnie olewa), ja nie wiem ajk tego monopoliste wysadzić z siodła...
-Mati kupił torbe na laptopa za 130 zł...wczoraj rano pozyczał 2 zł na śniadanie--nie komentuje tego, przemilcze.
-wkurw na buraków z Żywca co myślą że są sami w autobusie do Krakowa i napierdalają te swoje manieczki z komórki że sie nie da ani spać ani czytać ani eeee panie....szkoda słów, tylko wstać i w morde lać.
-wkurw na to że jestem chory i nie moge mówić bo z gardła wydobywają mi sie dzwięki bardziej przypominające szczekanie...a do tego musze siedziec przed dwa bite dni w robocie.
-na koszulke wkurw co nie moge jej kupić bo chce ją sprzedać koles z Utah i całe zabiegi zwiazane z kupieniem,przesłaniem etc. to dokładnie tyle co używany samochód np. łada...
-wkurw odwieczny na Urząd Skarbowy (dlaczego pisze z dużej jak nie amm zadnego szacunku?) co sobie mnie z jakimś innym pawłem pomylił chce sćiagnąc mi z konta 117 złotych za jakies przewinienie z lutego co jest jakąś totalna abstrakcją (kafkowe klimaty się zaczynaja w tym kraju)..."but still how to stop them?"

+ wielki wielki plusik dla naszego wojska co koresponduje ze mną...za to ze orzekli że raczej nie jestem im potrzebny aż do czasu wojny...
+ dla pastylek halls co pozwalaja powiedziec mi słowo jakies po każdorazowym zażyciu...fakt że tylko przez 10 minut ale zawsze to coś.

Brak komentarzy: